Lukrecja to roślina należąca do rodziny bobowatych, która jest byliną. Uważana jest za jedną z najstarszych roślin stosowanych w lecznictwie. Już w starożytnym Egipcie, Grecji i Rzymie uchodziła za niezwykle skuteczny lek, choć to w medycynie chińskiej była ceniona znacznie wcześniej. Jej ojczyzną jest Azja, ale spore uprawy lukrecji znajdują się też w krajach śródziemnomorskich ( Włochy, Hiszpania, a także Azja Mniejsza ). Występuje również w Polsce. Ja swoją lukrecję przywiozłem z włoskiej Kalabrii, która słynie m. in. właśnie z upraw tej rośliny.
W lecznictwie wykorzystuje się korzenie i rozłogi lukrecji. Zawierają one bardzo różnorodne związki lecznicze np. glicyryzynę – substancję 50 razy słodszą od cukru, kumarynę, liczne flawonoidy, wolne aminokwasy i minerały, żywice, substancje gorzkie, związki lipidowe, kwasy organiczne, olejek eteryczny. Lukrecję ceni się za liczne właściwości antyalergiczne, immunostymulujące, przeciwłojotokowe, wykrztuśne, przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, moczopędne. Niektórzy twierdzą, że działa też antynowotworowo. Przemysł kosmetyczny również wykorzystuje lukrecje na wiele sposobów. Jednak spożywając lukrecję, czy jej preparaty należy zachować ostrożność, gdyż jej długotrwałe przyjmowanie może wywołać niekorzystne skutki dla naszego organizmu. Umiar, jak zawsze wskazany.
Jako środek spożywczy, lukrecja stosowana jest głównie w przemyśle cukierniczym i w tym aspekcie niezwykle popularna jest w krajach skandynawskich, gdzie niesłabnąca popularnością cieszą się cukierki z lukrecji ( tzw. słona lukrecja ). Robi się z niej też np. ciasteczka, żelki ( formowane w pałeczki ). Jednak takie słodycze zawierają wiele ulepszaczy, są często dodatkowo barwione i raczej warto trzymać się od nich z daleka. Ponadto, lukrecję można wykorzystywać ( co się zresztą dzieje ) w kuchni wzbogacając nią desery, a także sosy, czy dania wytrawne. Lukrecja jest również składnikiem wielu lokalnych alkoholi – znajdziemy ją np. we włoskim likierze sambuca.
Będąc w Kalabrii, nie mogłem odmówić sobie zakupu lukrecji, jak i degustacji likieru z niej powstałego. Smak lukrecji nie każdy lubi – to kwestia indywidualna, mnie przypadł do gustu. Oczywiście sięgnąłem po sproszkowany korzeń tej rośliny, który następnie wykorzystałem w moich lodach. Ma on niepowtarzalny, słodko-cierpko-gorzki smak.
Lody lukrecjowe, to z pewnością coś, co nie każdy z was miał okazję próbować. A naprawdę warto je przygotować, bo smak jest nietuzinkowy. Do lodów użyłem sproszkowanego korzenia lukrecji ( dostępny również w Polsce w sklepach online ) oraz likieru lukrecjowego. Lody, jak zawsze w 100% domowe i naturalne, tym razem w oryginalnym, lukrecjowym wydaniu.
Składniki:
250 ml mleka
250 ml śmietany kremówki
6-8 żółtek
3 łyżki cukru trzcinowego
2-3 łyżki sproszkowanego korzenia lukrecji
50 ml likieru z lukrecji ( opcjonalnie, ale warto go dodać )
Przygotowanie: Mleko, śmietankę, lukrecję i likier wlać do rondla, dodać 1 łyżkę cukru i powoli doprowadzić do wrzenia. W tym czasie, w dużej misce ubić żółtka i pozostały cukier na puszystą masę. Kiedy mleko osiągnie punkt wrzenia, wlać jego 1/3 do żółtek ciągle, mieszając. Stopniowo dodawać resztę mleka, nieustannie mieszając.
Przelać masę z powrotem do garnka, wymieszać. Gotować na małym ogniu, ciągle mieszając, aż lekko zgęstnieje. Zdjąć z ognia i odstawić do ostygnięcia mieszając co jakiś czas, aby zapobiec powstawaniu kożucha. Całość umieścić w maszynie do lodów i wyrabiać około 40-50 minut. Gotowe lody w razie potrzeby włożyć do zamrażarki na około dwie godziny.
Sprawdź też inne przepisy na lody.