Piran – adriatycka perełka Słowenii

Moja podróż po Słowenii zaprowadziła mnie w końcu na wybrzeże. Choć linia brzegowa tego małego kraju to tylko 44 km, to jest tu całkiem sporo ciekawych miejsc do zobaczenia. Ja wybrałem chyba to najsłynniejsze – Piran – przez wielu uważany za perełkę nie tylko samej Słowenii, ale i całego Adriatyku. Trudno się z tym nie zgodzić, bo jest tu naprawdę ładnie i klimatycznie.

O Piranie przeczytacie, że to najpiękniejsze miasto słoweńskiego wybrzeża, którego dobrze zachowane stare miasto wraz ze średniowiecznym układem ulic wpisane zostało na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Piran położony jest na zboczach małego półwyspu, a dojeżdżając do miasta zwykle naszym oczom jako pierwszy widok ukazują się czerwone dachówki gęstej zabudowy starówki, co wygląda naprawdę urokliwie. Miasto, podobnie jak cała okolica ma swoją długą historię sięgającą czasów rzymskich jeszcze przed naszą erą, a intensywny rozwój Piranu nastąpił w VII wieku, kiedy to znajdował się on pod wpływami Bizancjum. Potem miasto przechodziło w rożne ręce ( władali tu choćby Wenecjanie ). Nie będziemy jednak w tym miejscu zagłębiać się w jego historię, bo nie o to tu chodzi. Podobnie jak w przypadku wcześniej opisywanej Ljubljany ( patrz tutaj ), moim celem nie jest stworzenie żadnego kompletnego przewodnika po Piranie, bo takich jest już cała masa. Pokażę wam tylko w skróconej wersji kilka najważniejszych miejsc i kadrów z Piranu, aby zachęcić was do wizyty tutaj, bo to naprawdę fajne miasteczko, w którym można przyjemnie spędzić dzień lub dwa.

Sam nie mieszkałem bezpośrednio w Piranie, a w pobliskim Portorož, który jest w zasadzie jego przedłużeniem, a do starego miasta można dojść nadmorską promenadą w 20 minut. Plusem mieszkania w Portorož  są też nieco niższe ceny i większy spokój, a sam Piran i tak mamy na wyciągnięcie ręki. Kto jest zainteresowany świetną miejscówką w Portorož  z własną kuchnią, ogrodem i widokiem na Adriatyk, niech pisze do mnie śmiało. Ja w tym miejscu wypocząłem w pełnym tego słowa znaczeniu.

To, co najważniejsze w Piranie skupia się zasadniczo w obrębie jego starego miasta i tam też warto sobie pospacerować. Najbardziej charakterystycznym punktem jest Plac Tartini ( Tartinijev Trg ) ukształtowany ostatecznie w drugiej połowie XIX wieku. Plac został nazwany na cześć sławnego skrzypka i kompozytora urodzonego w Piranie – Giusseppe Tartini.   Znajduje się tu jego pomnik, uroczo wyglądają też kamienice w pastelowych kolorach. Plac najlepiej podziwiać z Kościoła ( cerkwi ) św. Jerzego, który góruje nad miastem. To barokowa świątynia znajdująca się na niewielkim wzgórzu i w związku z tym z tarasu przed kościołem rozpościera się piękny widok na plac i starówkę. Jeszcze lepszy widok będziecie mieli wtedy, gdy wejdziecie na dzwonnicę o wysokości 47 metrów ( za drobną opłatą ). To absolutnie najlepszy punkt widokowy w całym Piranie. Przy dobrej pogodzie widać włoski Triest, Chorwację, a podobno przy super przejrzystości nawet Alpy.

Chętni mogą również przespacerować się po miejskich murach, które niegdyś oddzielały półwysep od reszty lądu. Ich początki sięgają VII wieku, a mury, które możemy dziś oglądać, pochodzą z XV i XVI wieku. Wędrówka po nich gwarantuje wspaniałe widoki na miasto.

Warto też pokręcić się po wąskich uliczkach starego miasta oraz udać się dalej, na sam koniec półwyspu i obejść go dookoła. Stamtąd mamy widok na otwarte morze i całe wybrzeże.

Jeśli w Piranie szukacie miejsca na posiłek, to bez problemu je znajdziecie. Sporo tu knajpek oraz restauracji i warto spróbować świeżych ryb i owoców morza. Polecam też Fritolin Pri Cantini – małą knajpkę ( a w zasadzie to lokal serwujący jedzenie w stylu street food ), gdzie podają świeże smażone i grillowane owoce morza. Podchodzisz do okienka, zamawiasz, co cię interesuje i czekasz, aż twoje zamówienie będzie gotowe, a następnie siadasz przy wolnym stoliku. Tylko uwaga – może być tu tłoczno.

W Piranie swoją restaurację ma też Sarajevo’84, który to lokal opisywałem wcześniej przy okazji mojego pobytu w Ljubljanie ( tutaj ). To absolutnie wyjątkowe miejsce z pyszną bośniacką kuchnią. Jadłem w ich knajpie zarówno w stolicy, jak i w Piranie, więc to o czymś świadczy. Odsyłam do wskazanego wpisu i tam znajdziecie więcej szczegółów.

Na dobrą kawę i koktajle, warto wpaść do Cafe Neptun, która znajduje się na promenadzie za mariną, a tuż obok wspomnianego wyżej Sarajevo’84. Znajdziecie tu różne rodzaje kawy przygotowywane także metodami alternatywnymi, świeże soki i drinki. Plus widok na Adriatyk i chorwacką Istrię.

Obowiązkowo zróbcie sobie spacer promenadą do Portorož, o którym pisałem na samym początku. To fajny mały kurort, jest tu sporo miejsc noclegowych, restauracji, sklepów. Podczas mojego pobytu było bardzo spokojnie – mieszkałem w Portorož tylko dwa dni, ale bardzo miło je wspominam. Mogłem się tu w pełni zrelaksować, a z mojego mieszkania miałem choćby takie widoki, jak poniżej.

Do Piranu warto wpaść na dzień lub dwa – to moim zdaniem optymalny czas. Ponadto, ta okolica to świetna baza wypadowa do eksploracji chorwackiej Istrii, do granicy której jest z samego Piranu mniej niż 15 km. Sam robiłem sobie takie jednodniowe wypady, ale o tym kolejnym razem.


Discover more from Wino ze Smakiem

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

enpl