Porto: Vinologia i Calem

Dziś zabieram was na krótką wycieczkę po Porto, oczywiście szlakiem wina. W samym Porto jest mnóstwo miejsc związanych z winem, które warto odwiedzić, jednak trzeba zarezerwować sobie na to trochę więcej czasu.

Jako że W Porto mogłem spędzić w zasadzie tylko jeden dzień (czego oczywiście żałuję), nie udało mi się zobaczyć wszystkich miejsc, które chciałem odwiedzić. Mam więc powód, by wrócić do tego miasta i zapewniam, że któregoś dnia to nastąpi. A jeżeli chodzi o miejsca związane z winem, które odwiedziłem w tym mieście, to na początek zacznijmy od Vinologii. Vinologia to wine bar położony blisko nadbrzeża rzeki w dzielnicy Ribeira przy Rua Sao Joao 28. Łatwo do niego trafić, gdyż przed wejściem  stoi charakterystyczna beczka.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dlaczego odwiedziłem właśnie to miejsce? Przecież w Porto nie brakuje innych, świetnych wine barów. Otóż dlatego, że Vinologia to naprawdę kultowe miejsce dla każdego winomaniaka ( a więc i dla mnie). Można tutaj spróbować w zasadzie tylko win typu Porto. Ale nie byle jakiego Porto. Vinologia oferuje klientom wina od małych, nieznanych producentów, Porto mniej popularnych marek. Każdy słyszał o takich domach Porto jak Sandeman, Kopke, Taylor’s, Ferreira, Calem, Graham’s, Ramos Pinto, Dow’s, Dalva…..długo można by wymieniać. Oczywiście produkują oni świetne Porto, jednak ich wina można bez trudu kupić, zdegustować w wielu miejscach. Natomiast Vinologia zaprasza do świata mniej znanego pod względem Porto, ale zapewniam was, że niezwykle fascynującego . To wyjątkowe miejsce, by zdegustować i kupić butelki od mało znanych producentów, którzy robią naprawdę świetne Porto. Wystrój baru jest niezwykle klimatyczny, pełno tu różnych butelek, akcesoriów, gadżetów winiarskich. Panuje tu fajna, atmosfera, zachęcająca do wizyty i zamówienia chociaż jednego kieliszka.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A możliwości jeżeli chodzi o zamówienie jest naprawdę mnóstwo, aż trudno się zdecydować, czego byśmy chcieli się napić. Vinologia gwarantuje, że ma ok. 200 butelek otwartych dla gości do degustacji. Porto można tu zamówić na pojedyncze kieliszki wybierając z karty interesujące nas wino lub można też zamawiać Porto w zestawach tak, jak ja to zrobiłem. Zestawy obejmują 3, 6, 8 i więcej kieliszków. Ja wybrałem zestaw 6 Porto za który zapłaciłem 25 euro. Mój zestaw obejmował Porto Ruby, Ruby Reserve,  10-letnie Tawny, dwa białe Porto i Porto Vintage.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Obsługa w barze jest niezwykle uprzejma i sympatyczna. Pan, który mnie obsługiwał płynnie mówi po angielsku i opowiedział parę słów o stylach Porto i o producentach, których wina degustowałem. W Vinologii pojawiłem się dość wcześnie ok. godz. 18, nie było jeszcze żadnego klienta, więc mogłem porozmawiać z przesympatycznym Panem trochę dłużej. Widać było, że z pasją opowiada o tym, czym się zajmuje i prowadzenie tego lokalu to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale również prawdziwe powołanie. Aż chciałoby się przenieść takie miejsce do Polski.  Win mniej znanych, od bardziej niszowych producentów u nas trochę jeszcze brakuje . Kto wie, może sam kiedyś otworzę taki wine bar. Nie ukrywam, że jest to jedno z moich wielkich marzeń, które pewnego dnia mam nadzieję w końcu się spełni. Ponadto do mojego zestawu 6 kieliszków otrzymałem także kilka serów do degustacji .

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeżeli chodzi o Porto, które miałem okazję skosztować w Vinologii, to nie będę przedstawiał moich osobistych spostrzeżeń odnośnie każdego zdegustowanego kieliszka, gdyż mówiąc szczerze nie robiłem żadnych notek degustacyjnych i dokładnie nie pamiętam charakterystyki poszczególnych win. Jedno wiem jednak na pewno: każde z tych Porto reprezentowało dobry poziom, nawet bardzo dobry, co świadczy o tym, że Porto to nie tylko wielkie i znane na cały świat marki, ale również wielu małych producentów, którzy robią świetnej jakości wina. Najlepsze z całego zestawu było Porto Vintage, gęste, skoncentrowane, treściwe, z widocznym osadem w butelce. Był to mój pierwszy kontakt z tego typu Porto i cieszę się niezmiernie, że mogłem go spróbować, jako że tego rodzaju Porto do tanich nie należy, jest to Porto rocznikowe, produkowane tylko w najlepszych latach. Butelkowane bez filtracji, spędza dwa lata w beczce, a następnie długo dojrzewa w butelce wytrącając osad. Dekantacja konieczna. Najlepsze roczniki tego Porto przetrwają nawet 50 lat. Dla zainteresowanych Vinologia oferuje też możliwość degustacji Porto  w towarzystwie czekolady, obsługa chętnie zaproponuje ciekawe połączenie do odpowiedniego stylu Porto, który wybierzecie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Podsumowując, Vinologia to miejsce zdecydowanie warte odwiedzenia, jeżeli chcecie zasmakować w Porto od mniej znanych producentów. Ilość i różnorodność oferowanych tu Porto jest naprawdę spora i przy kolejnej mojej wizycie w tym mieście na pewno tu wrócę. W końcu jeszcze tylu małych producentów czeka na odkrycie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kolejnym punktem na mapie Porto, który odwiedziłem to siedziba  znanego producenta Porto, marki Calem. Podobnie jak inne wielkie domy Porto, Calem ma swoją siedzibę i piwnice (cellary) w Vila Nova de Gaia, po drugiej stronie rzeki Douro. Wystarczy przejść przez Most Ludwika i już jesteśmy w Vila Nova de Gaia. Jest to dystrykt (gmina) należąca do aglomeracji Porto. To własnie tu wielkie marki Porto mają swoje siedziby i piwnice, które są oczywiście otwarte dla zwiedzających.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wybrałem wizytę u Calema, gdyż nie miałem zbyt dużo czasu by odwiedzić innych interesujących mnie producentów, do których chciałem zawitać. Brakło mi po prostu czasu, by zawędrować w głąb Vila Nova de Gaia. Bardzo chciałem odwiedzić cellar Ramosa Pinto, który robi świetnej klasy wina, nie tylko Porto, a także siedzibę  marki Dalva, której Porto w wersji białej szczególnie mi zasmakowało. No cóż, swoje siedziby w Vila Nova de Gaia ma tak wielu producentów, że na odwiedziny przynajmniej kilku najbardziej interesujących z nich trzeba poświęcić nieco więcej czasu. Ale z pewnością warto. Mi udało się dotrzeć tylko do Calema, ale obiecałem sobie, że następnym razem znajdę więcej czasu na cellary.

Siedziba marki Calem
Takich łodzi używano dawniej do transportu beczek z doliny Douro do Vila Nova de Gaia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W siedzibie Calema, podobnie jak u innych producentów można zdecydować się na samą degustację lub połączyć ją ze zwiedzaniem piwnic.  W moim przypadku wybrałem wariant łączony, czyli degustacja+zwiedzanie cellara.  Miłym zaskoczeniem było to, że na miejscu jednym z przewodników oprowadzających gości po piwnicach jest Polka, z którą miałem przyjemność zwiedzić piwnice, w których dojrzewa wino.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Następnie przyszedł czas na degustację. W ramach mojego wariantu biletu, który zakupiłem (ok. 7 euro) po obejrzeniu piwnic z przewodnikiem otrzymałem do degustacji dwa rodzaje Porto: Ruby Reserve i białe wytrawne Porto. Degustacje odbywają się w sali degustacyjnej, gdzie na zwiedzających czekają przygotowane kieliszki.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Porto Ruby Reserve było przyzwoite, bardzo owocowe, świeże, jednak lepszą wersję piłem w Vinologii. Ruby od mniej znanego producenta moim zdaniem było lepsze niż to u Calema. Z kolei Calem może pochwalić się bardzo dobrymi białymi Porto, są one w moim przekonaniu godne uwagi, szczególnie polecam słodką białą Lagrimę, którą opisywałem wcześniej i która gościła na moim wigilijnym stole. Na miejscu można się zaopatrzyć we wszystkie wina producenta, dostępne są również dużo starsze roczniki, jednak w ich przypadku trzeba liczyć się z dość znaczącym wydatkiem tak jak zresztą w odniesieniu do każdego Porto typu Vintage z dobrego rocznika czy Porto Colheita, czyli Tawny z jednego rocznika. Ceny dobrze widoczne na poniższych zdjęciach.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Niestety mój czas w Porto dobiegł końca i ruszyłem zwiedzać kolejne regiony Portugalii, o czym już wkrótce napiszę. Po wizycie w Porto czuję mały niedosyt, bo miasto to ma do zaoferowania miłośnikom wina bardzo wiele, więc nie ma innego wyjścia, muszę tu jeszcze wrócić.

Siedziba Kopke, najstarszego domu Porto, tuż obok Calema

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

%d bloggers like this: