O „supertoskanach” słyszał chyba każdy miłośnik tematu, podobnie jak o posiadłości Ornellaia produkującej takie właśnie wina. Jakiś czas temu stało się o nich głośno i do dziś rozpalają one emocje u niejednego winomana. Dla uściślenia powiedzmy, że owe supertoskany powstają głównie na toskańskim wybrzeżu, w Maremmie, w apelacji Bolgheri. To tam znajduje się ich mała ojczyzna.
Termin „supertoskany” pojawił się w latach osiemdziesiątych i odnosi się on do produkowanych w Toskanii win, które powstawały tam wbrew obowiązującym przepisom DOC i DOCG. Ideałem dla wielu winiarzy były wina bordoskie i postanowili oni stworzyć trunki na ich wzór odbiegające od istniejących standardów. Wszystko zaczęło się od markiza imieniem Mario Incisa della Rocchetta, który w 1944 roku sprowadził do swojej posiadłości w Bolgheri sadzonki cabernet sauvignon i zaczął produkować z nich wino. Sadzonki przywiózł nie byle skąd, bo z samego Chateau Lafite w Pauillac, gdzie również zakupił barriques do starzenia win. Jego wino nazywało się Sassicaia i było kupażem cabernet sauvignon i cabernet franc. Siostrzeniec markiza Piero Antinori, w 1968 roku sprzedał 3000 butelek Sassicaia, pierwszego supertoskana, który przeszedł już do legendy. Okazało się, że owa Sassicaia w latach siedemdziesiątych w degustacji w ciemno, pokonała wiele słynnych win z Bordeaux. I tak stało się głośno o Bolgheri, a z czasem o innych winach określanych mianem supertoskanów.
Ornellaia to jedna z czołowych posiadłości produkującej supertoskany. Została założona przez Lodovico Antinori ze słynnej rodziny Antinori i sąsiaduje z Tenuta San Guido, która produkuje wspomnianą Sassicaię. Ornellaia miała być odpowiedzią na Sassicaię i innego supertoskana – Solaię – dzieło starszego brata Lodovico, Piero Antinori. Winnice Ornellaia zostały obsadzone w 1981 roku, a pierwszy rocznik wypuszczono w 1985 roku. W kolejnych latach dobudowano nowoczesną winiarnię i dokupiono kolejne hektary winnic. Przez pewien czas posiadłość była w rękach Robert Mondavi Winery w partnerstwie z rodziną Frescobaldi ( Lodovico z powodu kłopotów finansowych sprzedał posiadłość ), ale od 2005 roku aż po dzień dzisiejszy, Ornellaia należy wyłącznie do Frescobaldich ( sama rodzina związana jest z winiarstwem w Toskanii od 700 lat ).
Flagowego supertoskana posiadłości Ornellaia jeszcze nie miałem okazji próbować, ale udało mi się w ostatnim czasie otworzyć dwie inne butelki powstające w tej winiarni tzw. drugie i trzecie wino od Ornellaia. Są to Le Serre Nuove dell’Ornellaia 2014 i Le Volte dell’Ornellaia 2015.
Le Serre Nuove powstaje z taka samą pasją i uwagą, co pierwsza etykieta winiarni, choć z młodszych krzewów. Rocznik 2014 to kupaż 50% merlot, 34% cabernet sauvignon, 9% cabernet franc i 7% petit verdot. Grona są zbierane ręcznie i poddawane selekcji, a każda odmiana podlega oddzielnej winifikacji. Wino dojrzewa 15 miesięcy w dębowych barriques ( 25% nowych i 75% używanych beczek ) i kolejne 6 miesięcy w butelce przed pojawieniem się na rynku. W kieliszku mamy rubinową suknię, Piękny owoc, maliny, czereśnie, wiśnia, owoce leśne, morwa, dzika róża, kwiaty, pieprz, trochę ziemistych akcentów i kawy. Usta średniej wagi, dojrzałe, eleganckie, subtelne, z miękką taniną, czerwonym owocem, zrównoważone, mięsiste. To wino nie krzyczy, tylko mówi do nas spokojnie. Świetna pozycja.
Le Volte to z kolei trzecie wino posiadłości, a w roczniku 2015 stanowi kupaż 67% merlot, 27% cabernet sauvignon i 13% toskańskiego sangiovese. Również osobna winifikacja poszczególnych odmian. Dojrzewanie trwa 10 miesięcy częściowo w barriques używanych wcześniej w procesie starzenia flagowej Ornellaia, a częściowo w betonowych kadziach. W winie odnajdziemy mieszankę czerwonych i ciemnych owoców, wiśnię, śliwkę, lukrecję, nuty wanilii, trochę ściółki leśnej i grzybów. Usta średniej budowy, soczyste, o dobrym balansie, lekko pikantne z owocem na pierwszym planie. Jest tu śródziemnomorski charakter, ale i mnóstwo elegancji, żywiołowości. Le Volte jest niezwykle przystępne nie tracąc przy tym swojej klasy. Ma też sporo wdzięku.
Oba wina prezentują się doskonale i myślę, że nie ma co dłużej czekać z tymi rocznikami. Le Serre Nuove jest bardziej poważną etykietą, natomiast Le Volte idealnie sprawdzi się, gdy mamy ochotę na świetnej jakości wino na co dzień, choć bije ono na głowę całą masę tzw. „codziennych win” i może w sumie nie powinienem określać go w ten sposób, bo to naprawdę kawałek porządnego wina i doskonale wypadnie również podczas różnych okazji.
Le Serre Nuove możemy podać do nieco cięższej, mięsnej kuchni, wołowiny czy cielęciny z ziołami, pieczonej wieprzowiny, jagnięciny, kaczki, dań z truflami, grzybami, bogatej pasty, dojrzalszych serów.
Le Volte można połączyć z trochę lżejszą kuchnią, kotlecikami jagnięcymi, mięsnymi klopsikami w sosie pomidorowym, pieczonym kurczakiem w ziołach, kiełbaskami, potrawką z tuńczyka, pieczonymi warzywami, średnio dojrzałym serem.
Jeśli lubisz toskańskie wina, sprawdź też mój krótki przewodnik szlakiem wina po tym regionie – tutaj
Wina zakupiłem zagranicą